Biegnie przez las. Dookoła ciemność i piszcząca w uszach cisza. Słychać tylko trzask gałęzi pod nogami.
Ale on biegnie. Nie zatrzymuje się. Wyczerpanie powoli bierze przewagę nad przerażeniem.
Zwalnia. Nagle za nim rozległ się odgłos dziesiątek kopyt uderzających w twardą ziemię.
Próbował przyspieszyć, jednak nie było mu to dane. Poczuł, że traci grunt pod nogami i runął na stos zeschłych liści. Był za słaby, żeby biegnąć dalej. Podniósł się z trudem i rozejrzał. Otaczał go krąg mrocznych centaurów. Łuki miały napięte, a w ich oczach można było dostrzec tylko ciemność i pustkę.
Jego wzrok padł na czarniejszą niż wszystko postać. Stała między centaurami i się śmiała.
Jej śmiech był tak przerażający, że na jego skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Kim jesteś?- wychrypiał
- Jestem twoją zmorą Jamesie Potterze. Pokażę ci coś- odpowiedziała szeptem kobieta, a jej głos odbijał się niczym echo
Przed chłopakiem pojawiła się wielka chmura, a na niej zaczęły wirować kolory. Po chwili wirowanie ustało i Rogacz zobaczył obraz.
Ujrzał Dolinę Godryka, swój dom a przed nim dziesiątki czarnych postaci walczący z dziesiątkami innych. Obraz zbliżał się powoli w stronę dwójki walczących z kilkoma z nich. W tym samym czasie zielone promienie ugodziły ich oboje.
Jego rodzice...
Scena się zmieniła. Zobaczył młodego mężczyznę. Próbował zwabić na siebie Lorda Voldemorta. Kazał żonie uciekać wraz z dzieckiem. Czarnoksiężnik w krótkim czasie rozprawił się z mężczyzną, który leżał teraz na podłodze z martwym wzrokiem i poszedł na górę do kobiety z dzieckiem. Wyważył drzwi jednym zaklęciem i wycelował różdżkę w chłopca. Dziewczyna coś krzyczała, ale po chwili padła w takim sam sposób jak mąż.
On i Lily...
Obraz znów zawirował i ujrzał kolejną scenę. Mężczyzna walczący z kobietą bardzo do niego podobną. Ta rzuciła w niego zielonym promieniem i kpiący uśmiech zastygł na jego twarzy. Wpadł za zasłonę na kamiennym łuku.
Syriusz...
Żelazna ręka zacisnęła się na szyi sługi Czarnego Pana. Ten próbował się od niej uwolnić. Na marne. Chwilę potem leżał uduszony własną ręką.
Peter...
Małżeństwo walczy wspólnie przeciw morderczyni Syriusza Blacka i jej siostrze. Z różdżek sióstr padły zaklęcia i tamci leżeli martwi.
Remus...
Chmura znikła.
- Co to jest?!!!- krzyknął zrozpaczony
- Przyszłość- powiedziała postać
- Ale.. ale... JAK? - wyjąkał
W tym samym momencie poczuł, że jest cały mokry.
Otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że... to był sen.
W duchu odetchnął z ulgą.
Nad nim stał Syriusz z Remusem i Peterem.
- ROGACZ! NARESZCIE!- krzyknął ten pierwszy
-C-c-co?- wymamrotał
- Od 10 minut próbujemy cię obudzić! Rzucałeś się i wrzeszczałeś jakby cię torturowali!
- Oł... To nic... To tylko koszmar. Która godzina?- zapytał zawstydzony
- Za 15 minut śniadanie. Radzę się pospieszyć.
Minął już jakiś czas od czasu jego misji. Nadszedł grudzień, a wraz z nim Boże Narodzenie. Już za tydzień mieli wyjechać. A raczej niektórzy.
Ubrał się i pomyślał o rodzicach. Nie odpisali mu na list. Ciekawe jak na niego zareagowali. Zdenerwowali się, czy raczej wzięły ich wyrzuty?
Jak na zawołanie, podczas śniadania przyleciał do niego Hugon.
- To list od rodziców- powiedział do Syriusza, który spojrzał na jego list
- No to otwieraj!
Drogi Jamesie!
Nie odpowiadaliśmy długo, bo nie wiedzieliśmy co napisać. Zatkałeś nas.
Bardzo nam głupio. Po przeczytaniu Twojego listu byliśmy zbulwersowani. Lecz z czasem zrozumieliśmy, że masz rację.
Masz może jeszcze ochotę nas zobaczyć? Przyjechałbyś na święta? Co? Spróbujemy odnowić to, co zepsuliśmy?
Prosimy, odpowiedz jak najszybciej,
Twoi rodzice- Charlus i Dorea
- Uhu, uhu. Co im napisałeś, że taka zmiana?- zagwizdał Syriusz
- Nieważne- zmieszał się Potter i napotkał pytający wzrok Lily
- Odpisali- wytłumaczył jej
- Ooo...I co?- zapytała
- Wracam na święta- wyszczerzył zęby z olśniewającym uśmiechu
Ona uśmiechnęła się szczerze i wróciła do śniadania. Chłopaki zrobili to samo, a kiedy skończyli, James spojrzał na Syriusza i z podejrzanym wyrazem twarzy zaczął:
- Łapciuu??
- Tak Rogaśku?
- Bo widzisz... Nasz przyjaciel wraz ze swoją ukochaną się za nami stęsknił.
- Rozumiem. Wchodzę w to - powiedział Syriusz z uśmiechem Huncwota
James odpowiedział mu tym samym i zaczął mu szeptać coś na ucho. Ten jeszcze bardziej się wyszczerzył i podał plan pozostałym Huncwotom.
- No to będzie zadyma...- mruknęła Dor kiedy cała czwórka z identycznym wyrazem twarzy, wyrażającym podniecenie, i uśmiechem wybiegli w Wielkiej Sali...
******************************************
Hej ;) To pierwsza część tego rozdziału. Jest bardzo krótka, ale chciałam wstawić cokolwiek :)
Mam nadzieję, że następną część wstawię szybko :)
Dziękuję ogromnie za wasze komentarze! To one mnie najbardziej inspirują ^.^
I chcę się wam pochwalić.. Mogę ?
MAM JUŻ 1000 WYŚWIETLEŃ!!!!!
Cieszę się ogromnie z tego powodu! To oznacza, że jesteście jednak ! ;)
Ale skoro jesteście, proszę, pozostawcie po sobie ślad :( Jeden króciuteńki komentarzyk :( Nie zajmie wam to wiele czasu, a mnie zmotywuję i będę znała waszą opinię. Jestem tu krótko więc muszę się dowiedzieć o czym chcecie najwięcej czytać.
Pozdrawiam,
I liczę na trochę więcej komentarzy,
Wasza
Rogaczka