sobota, 26 września 2015

1.Powrót do Hogwartu.

Lily ruszyła dalej poszukując wzrokiem swoich przyjaciółek. Ledwo przeszła przez białą parę rozległ się pisk:
-Lilka!
Ostatnie co zobaczyła zanim została powalona na ziemię to burzę blond loków.
-Też się ciesze Kate. -powiedziała rozbawiona- ale czy mogę już wstać?
-O tak, sorryy. - zachichotała Willowes.
Dziewczyny weszły do pociągu aby odszukać Dorcas, Ann i Huncwotów.
Znalazły ich prawie na samym końcu pociągu. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Czarnowłosa Ann rozmawiała wniebowzięta z Remusem, Syriusz ponuro wpatrywał się w okno pod spojrzeniem Dorcas, a Peter opychał się słodyczami.
Ich wejście zauważył tylko James, który dotychczas czyścił swoją miotłę. Jego orzechowe oczy rozpromieniły się na widok Evans.
- Cześć wszystkim! -rzuciła wesoło próbując zignorować fakt, że na widok szukającego drgnęło jej serce
- Cześć! -odpowiedzieli mi wszyscy.
Kate usiadła obok Glizdogona więc była zmuszona usiąść na przeciwko Rogacza.
-Jak wakacje Lily? -usłyszała jego ciepły głos.
Wzruszyła tylko ramionami i zachmurzyła się.
Prawie całe wakacje spędziła na płakaniu i rozpamiętywaniu byłej przyjaźni z Severusem. Ona tak mu ufała. To on ją wprowadził w świat magii. To dzięki niemu poczuła się lepiej kiedy Petunia ją znienawidziła i zaczęła wyzywać od dziwolągów. Wciąż nie może uwierzyć, że straciła tak potrzebną jej osobę. Pięć lat się przyjaźnili, a wystarczyło jedno krótkie słowo by to wszystko zakończyć. Przecież nie kto inny jak Severus zarzekł się iż to, że ktoś pochodzi z rodziny mugoli nie ma najmniejszego znaczenia.
Kilka łez spłynęło po jej policzku. Tak bardzo się na nim zawiodła. Stop! Nie! Przecież nie będzie się znów rozklejać. Nie tu. Nie przy wszystkich, a już zwłaszcza nie przy Potterze, który patrzyła na nią z troską.
Mimowolnie spojrzała na niego, a wtedy ich spojrzenia się spotkały. Lily nie mogła oderwać wzroku od tych pięknych, brązowych oczu. Patrzyli sobie tak w oczy, a ona doszła do wniosku, że Rogacz jest bardzo przystojny. To jego wysportowane ciało, rozczochrane, kruczoczarne włosy, które dodawały jemu uroku, oczy patrzące na nią z takim ciepłem...
Co?! Nie! Stop, stop, stop! Przecież to Potter. Ten sam napuszały kretyn co w pierwszej klasie. Ale czy na pewno taki sam?
Uśmiechną się do niej, a kiedy ona niepewnie odwzajemniła ten uśmiech serce zabiło jej szybciej.
Rozejrzała się po przedziale.
Remus. Peter i dziewczyny rozmawiali ze sobą, a Syriusz nadal wpatrywał się uparcie w okno.
- Co się stało? -zapytała Jamesa przyglądając się uważnie Łapie.
Szukający westchnął.
- Ech. Co tu dużo gadać. Dwa tygodnie temu dał drapaka z domu. Odszedł po awanturze jaką zrobiła mu matka kiedy nie chciał się ożenić po Hogwarcie z dziewczyną czystej krwi, którą jemu wyrała. Wczoraj wieczorem przysłała mu list. Napisał, że go wydziedziczyła- wyjaśnił ze współczuciem patrząc na przyjaciela.
- To gdzie on mieszka?- szepnęła Lily
- U mnie- rzekł i spojrzał na nią z uśmiechem.
Tego się nie spodziewała. Wiedziała, że był wiernym przyjacielem, ale teraz utwierdziła się w przekonaniu iż Potter jest wspaniałym przyjacielem, którego rzadko zdarza się spotkać.
Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to co zrobił dla Syriusza było niczym w porównaniu do tego, jak pomógł Remusowi.
------------------------
Reszta podróży minęła w wesołej atmosferze. Syriusz wreszcie oderwał się od okna i zaczął zachowywać się normalnie, ale James zerkał na niego czujnie, bo Łapa chodź się śmiał jego oczy wyrażały ponurość.

Kiedy wreszcie wyszli na zatłoczony peron w Hogsmead usłyszeli znajomy głos:
- Pirwszoroczni do mnie!- był to głos ich przyjaciela Rubeusa- Hej! Wy tam! W porząsiu?!- zaołał w naszą stronę.
- W jak najlepszym!- odkrzyknął do niego James zanim tłum ludzi pociągną ich w stronę powozów.

Gdy dojechali na miejsce udali się do WS i zajęli miejsca przy stole Gryfonów.
Po przydziale pierwszoroczniaków do domów Albus Dumbledore wstał i rozłożył ręce jakby chciał objąć wszystkich w sali.
- Witam! Witam was na kolejnym roku w Hogwarcie- zaczął swoją przemowę ze swoim dobrodusznym uśmiechem- Informuję uczniów roku 1, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony, a jeśli nie wiecie dlaczego, zapytajcie panów Huncwotów.- tu rzucił spojrzenie szczerzącym się Lunatykowi, Glizdogonie, Łapie i Rogaczowi- Lista zakazów jest wywieszona na drzwiach biura pana Filcha. Chciałem także was poinformować o zmianie w gronie nauczycieli. Jak wiecie w czerwcu zmarł nauczyciel OPCM, a jego miejsce zajmie profesor Mark Potter.
Oczy przyjaciół Jamesa zrobiły się okrągłe, a on sam ryknął na całą salę:
- Brawo wujku! - i rozległ się głośny aplauz całej szkoły.
Profesor Potter uśmiechnął się szeroko i skinął głową w stronę bratanka.
- Dobrze. Jeszcze tylko jedna sprawa.- kontynuował dyrektor kiedy sala ucichła- Z racji, że jutro jest sobota i chcę żebyście do końca wykorzystali wolny czas, uczniowie od klasy 3 będą mogli odwiedzić Hogsmead. A teraz wsuwajcie. Smacznego!- zakończył swoją przemowę i usiadł, a na złotych półmiskach pojawiły się potrawy.
- Nie mówiłeś, że twój wujek został nauczycielem.- zaczął rozmowę oburzonym tonem Syriusz.
- Bo sam nie wiedziałem.- wzruszył ramionami i zajął się jedzeniem.

Po uczcie, kiedy kierowali się w stronę PW szepnął jej do ucha:
- Lily możemy porozmawiać?
-Co? Och... Jasne James.
Odłączyliśmy od reszty i weszliśmy do jakiejś starej, nieużywanej klasy.
- No więc słucham. O czym chciałeś porozmawiać?
- Hm. Powiedz mi że, jak nie próbuję się z tobą umówić, całkiem przyjemnie się ze mną rozmawia.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- No... Nawet... da się wytrzymać- odparła zastanawiając się do czego on dąży.
- Więc czy nie moglibyśmy zostać przyjaciółmi? Znaczy.. ja zawsze będę miał nadzieję, ale chyba lepiej jak mogę normalnie z tobą pogadać niż jak na każde moje słowo patrzysz na mnie jak na robaka. - powiedział z lekkim wyrzutem.
Zastanowiła się. W sumie on mimo wszystko był dla mnie ogromnym wsparciem jak rozczarowała się Snapem. Na wspomnienie jego pocieszenia uśmiechnęła się w duchu.

"...Wbiegłam do zamku. Oczy miałam pełne łez. Nie. To nie może być prawda. Nie Severus. Jak on mógł oszukiwać ją, że dla niego nie ma znaczenia jej pochodzenie. Zaufała mu przecież.
To wszystko przez Pottera! Gdyby nie on nigdy by się to wszystko nie wydarzyło! Chociaż... Czy to jego wina, że Sev ją tak nazwał? Może gdyby nie to zdarzenie nigdy by się nie dowiedziała kim tak naprawdę jest dla własnego "przyjaciela".
Wpadłam do pierwszej klasy jaka jej się nawinęłam, usiadłam na ławce, podciągnęłam nogi i rozpłakałam się na dobre. Po niecałej minucie do klasy ktoś wszedł, usiadł obok mnie i  przytulił. Było mi tak dobrze w tych mocnych ramionach, że po dwóch minutach przestałam płakać.
- Wszystko będzie dobrze. On nie zasługuje na to, żebyś była smutna z jego powodu. -rozległ się uspakajający, miękki, męski głos. Oderwałam się od niego.
- Co ty tu robisz?- zapytałam zachrypniętym głosem zaskoczona.
Spojrzała na niego i utonęła w tych orzechowych tęczówkach patrzących na nią z troską.
- Spokojnie- szepnął i znów przytulił. Tym razem wtuliłam się w niego i powoli się uspokajałam. Aż wreszcie zasnęłam spokojna w jego ramionach...
- Noo... Możemy spróbować- odpowiedziała po namyśle i uśmiechnęła się.
- Świetnie! Dziękuję!- zawołał uradowany Rogacz i przytulił ją. Znów poczuła ten błogi spokój.
- Lily? Może pójdziesz jutro ze mną do wioski?- zapytał ostrożnie, a kiedy spojrzała na niego chcąc się zgodzić, dodał jakby stwierdził, że ją uraził- Jako przyjaciele. Nie na randkę. No bo wiesz, Łapa idzie z Dor, Luniek z Ann, Kate idzie z jakimś Krukonem, a ja nie mam zamiaru spędzić całego dnia w Miodowym Królestwie z Glizdkiem.
- Jasne.

Do PW poszli szczęśliwi i ciągle się z czegoś śmiejąc. W taki nastroju przeszli przez dziurę w portrecie i nie zważając na zdziwione spojrzenia Gryfonów, udali się do swoich dormitoriów.
Kiedy Ruda  weszła do swojego, nie było jeszcze w nim nikogo.
Radosna położyła się z myślą, ze ten rok będzie lepszy.
Nie wiedziała jednak, ile jutrzejszy dzień przyniesie jej bólu...
*********************************************************************************
Hej :*
Oto 1 rozdział trochę później niż się spodziewałam, bo musiałam poukładać sobie wszystko :)
Trochę taki nijaki jest, ale nie chciałam w pierwszym rozdziale pchać nie wiadomo ile. A tak to wyjaśniłam kilka najważniejszych spraw i możecie się mniej więcej zorientować w sytuacji.
2 rozdział będzie zdecydowanie ciekawszy na co wskazuje ostatnie zdanie :D
Ale mimo wszystko mam nadzieję, że się podobało :)
Jeśli przeczytaliście zostawicie po sobie proszę jakiś ślad :)
Pozdrawiam :*
Rogaczka


środa, 16 września 2015

PROLOG :)

1 września 1976r.

Był piękny, letni dzień. Pewna rudowłosa dziewczyna obudziła się w blasku słońca, które świeciło jej w twarz. Lily spojrzała swoimi zielonymi oczami na zegarek. Była już 9:02. Wtedy sobie przypomniała. Dziś jedzie z powrotem do Hogwartu!
Ledwo sobie to uświadomiła, rozległ się głos Julii Evans:
- Lily! Wstawaj bo się spóźnisz na pociąg!
Ruda wstała, umyła się, ubrała i zeszła na dół na śniadanie

Godzinę później

Lily wysiadła z samochodu i wraz z rodzicami udała się do przejścia między peronem 9 i 10. Przyzwyczaiła się już do tego, że Petunia jej nienawidzi, ale było jej przykro, że nawet się z nią nie pożegnała. Była także smutna, ponieważ niedawno straciła swojego przyjaciela Severusa.
Pożegnała się z rodzicami i przeszła do świata magii. Pierwsze co ujrzała to białą parę buchającą z expresu Londyn-Hogwart.
Widząc tłum ludzi zdała sobie sprawę jak bardzo tęskniła za magią. Stęskniła się za swoimi przyjaciółmi: Dorcas, Ann, Kate oraz Syriuszem, Peterem i Remusem, a także za Jamesem do którego ostatnio zmieniła nastawienie.
Taak... Wakacje są fajne. Ale jednak Hogwart to coś innego.

*****************************************************************************
Hej :)
Oto prolog. Mam nadzieję, że się podobało. Jest krótki, ale to tylko wstęp :) Postaram się niedługo napisać 1 rozdział. Powiedzcie co sądzicie o prologu. Coś zmienić?
Pozdrawiam,
Rogaczka