Każdy z nich przestał płakać. Już nie mieli siły. Jakby ich dusze poleciały wraz z duszą Jamesa. Nic nie czuli, nic nie słyszeli. Pozostała pustka. Byli jak w transie. Syriusz trzymał zimną dłoń swojego przyjaciela. Stracił już nadzieję. Chciał umrzeć, ale wiedział, że poświęcenie jego brata mijałoby się wtedy z celem. Nie pozostało mu nic. Wtedy właśnie poczuł jak palce Jamesa drgnęły i znów pozostały nieruchome. Krzyknął ze zdziwieniem i z nutką nadziei:
- On poruszył palcami!
Remus spojrzał na niego, a jego oczy były bez wyrazu.
- Syriuszu...Zdawało ci się. On... nie żyje. Nic z tym nie poradzimy- szepnął cicho.
Black spojrzał na nieruchome, zimne i blade ciało młodego Pottera. Resztka jego nadziei została podeptana i rzucona w błoto. Głos teleportacji magomedyków ledwo do nich dotarł. Zostali odsunięci brutalnie od Rogacza. Poczuli jakby ktoś im wyrwał razem z tym poszargane serca. Jakby one zostały przy nim. Po minucie, która wydawała się wiecznością medyk podniósł się i spojrzał na nich. Uśmiechną się pokrzepiająco. Syriusz i Remus poczuli wypełniającą ich furię. Wściekłość zastąpiła na chwilę smutek i wybudzili się z transu. Nie mogli pojąć jak on może wysyłać uśmiechy do nich, kiedy to stracili najważniejszą ich sercom osobę. Jednak ten nie zważał na nich i powiedział:
- To co go spotkało mugole określają jako śmierć kliniczną*.
- Zaraz... Co?- zapytał Mark Potter.
- A to, że on żyje- jego uśmiech się poszerzył jeszcze bardziej i przez ciemną rzeczywistość przebiło się słońce.
James:
Zanim wszystko pochłonęła jasność ujrzałem twarze ludzi będących na łące.
- Mama? Tata?- zapytałem.
Mój głos drżał i był nienaturalnie piękny. W klatce piersiowej poczułem niebywałe ciepło. Jak to możliwe? Przecież oni nie żyją. Umarłem? Pomyślałem o moich bliskich. Zostawiłem ich. Nie będę mógł już ich chronić. Pomyślałem o tym, jak muszą się w tej chwili czuć. Co ja bym czuł na ich miejscu. Wtedy ta światłość pociągnęła mnie w dół. Byłem zdezorientowany. Jasność ponownie zniknęła i pojawiła się ciemność. Przez moją głowę przepłynęły wspomnienia.
Trzyletnie dziecko biegnie przez park w stronę siedzącej na kocu kobiety.
- Mamo! Mamo! Widziałem wiewiólkę**!
Kobieta zaśmiała się i spojrzała z czułością na swojego synka. Złapała go w swoje ramiona i przytuliła mocno.
- Kocham cię mamusiu- powiedział chłopczyk uśmiechając się radośnie.
- Ja ciebie też synku i nigdy nie przestanę.
~~~~~~~~~~~~
Wzdłuż plaży przechadzało się małżeństwo. Pośrodku nich szło pięcioletnie dziecko trzymając obu rodziców za rękę.
- Tatusiu. Opowiedz mi o swojej pracy, plooszę-powiedział chłopczyk robiąc słodkie oczka w stronę mężczyzny.
Ten uśmiechnął się i powiedział:
- Widzisz Jim. Na świecie są ludzie dobrzy i ludzie źli. My staramy się, aby tych złych było jak najmniej i żeby każdy mógł czuć się bezpiecznie.
- Czyli ty jesteś takim supermenem, prawda tato?
Mężczyzna roześmiał się i potargał swojemu synowi włosy.
- Pamiętaj Jimmy. Choćby nie układałoby ci się w życiu, nie zejdź nigdy na tą złą stronę. Bo warto być dobrym chociaż dla ostatniego człowieka na tej planecie. Dobro zawsze zwycięży nad złem, tylko trzeba w to głęboko wierzyć.
~~~~~~~~~~
Był ranek dziesięcioletni chłopiec z radością zbiegał do kuchni. To dzisiaj są jego urodziny. Wyjątkowy dzień. Rodzice mieli ostatnio dużo pracy, dlatego cieszył się na wspólnie spędzony dzień. Wszedł do kuchni, ale tam dostrzegł tylko gosposię. Uśmiech mu lekko opadł, lecz wciąż nie pozwalał mu zniknąć.
- Dzień dobry James. Wszystkiego najlepszego!- krzyknęła radośnie pani Mathiew.
- Dzień dobry. Gdzie są rodzice?
Gosposia spojrzała na niego ze współczuciem i z troską mówiąc:
- Mieli pilne wezwanie. Musieli wyjechać i wrócą dopiero jutro wieczorem.
Chłopak spojrzał na talerz, który przed nim postawiła i wymamrotał:
- Nie jestem głodny.
Ze spuszczonym wzrokiem udał się na górę pozostając tam do końca dnia.
~~~~~~~~~~~
Czternastoletni chłopak wrócił na święta do domu razem ze swoim przyjacielem Syriuszem. Otworzył drzwi do willi i krzyknął:
- Jesteśmy!
Nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi zostawił kufer w holu i ruszył do salonu. Jednakże nikogo tam nie zastał. Dostrzegł jedynie kartkę leżącą na stoliku.
Drodzy Jamesie i Syriuszu!
Niezmiernie nam przykro, że nie możemy spędzić tych świąt razem i że dowiadujecie się o tym dopiero teraz, ale mieliśmy pilne wezwanie. Będziemy dopiero za kilka dni. Jeśli chcecie to wróćcie się do Hogwartu lub zostańcie. Mam nadzieję, że mimo wszystko mile spędzicie te święta. Więc... wesołych świąt!
Wtedy poczułem jak moim ciałem wstrząsają dreszcze. W klatce piersiowej ogarnął mnie ból. Ledwo mogłem oddychać. Spostrzegłem, że moje ociężałe powieki drgają. Spróbowałem więc je podnieść. Udało mi się dopiero za piątym razem. Jak przez mgłę widziałem postacie nade mną i po chwili usłyszałem głos jakby z oddali.
- Obudził się!
I wtedy zemdlałem.
*******************************************************************************
*śmierć kliniczna- jest to stan w którym zatrzymuje się praca wszystkich narządów oprócz mózgu. Dlatego Lunatyk nie wyczuł pulsu. Osoby będące w stanie śmierci klinicznej mogą "ujrzeć raj". Jeśli stan utrzymuje się dłużej niż kilka minut dochodzi do niedotleniania mózgu, więc i do paraliżu ciała.
**błąd zrobiony celowo
*********************************************************************************
Ymmm... hej? Jesteście tam? Tylko proszę nie bijcie. Jak myślicie, dlaczego James przeżył?
Boże!!! Jakie to jest genialne!!! A co do twojego pytania to może James przeżył, dlatego że... Nie, jednak nie, nie mam bladego pojęcia.XD
OdpowiedzUsuń